Dodane: 04 Październik 2023 11:52:54 Opublikował: Piotr Kapalski
I znowu zainspirowało mnie do wspomnień zdjęcie dawnej miejskiej plaży z 1963 roku, wykonane przez Rocha Adamkiewicza w opracowanym przez Krzysztofa Witkowskiego wydaniu: „Powojenne Koło w obiektywie Rocha Adamkiewicza” [str. 39].
Jak wracam pamięcią do dawnych lat 50. i 60. XX wieku, w okresie letnim, najważniejszym miejscem spotkań i wypoczynku mieszkańców, głównie Kolskiej Starówki, oprócz lasku na Mazajce była plaża miejska na błoniach nadwarcianskich w sąsiedztwie dzisiejszej siedziby Ligi Obrony Kraju (LOK-u). Wtedy, ponad 60 lat temu mówiło się "idziemy na plażę koło elektrowni".
Ponad sto lat temu, w obecnych zabudowaniach LOK, funkcjonowała kolska elektrownia rzeczna zasilająca dawne miasto Koło w energię elektryczną. To tu, we wspomnianych latach 50. i 60. XX wieku, rzeka Warta utworzyła najdogodniejsze i najbardziej bezpieczne miejsce do kąpieli w swoich nurtach w obrębie naszego miasta. Plaża była strzeżona, był ratownik dysponujący łódzią ratunkową i kołami ratunkowymi. Jak na każdej plaży była flaga informująca o zakazie lub zezwoleniu na kąpiel. My, wtedy kilkunastoletnie chłopaki, chodziliśmy kąpać się trochę dalej na tzw. odcinku Warty koło „PRZEORA”, tuż za plażą miejską. Tam było głębiej i można było tzw. „dobre nury sadzić” (skakać do wody na głowę) bez ingerencji ratownika.
Rozległa łąka przy plaży była również miejscem tzw. „miejskiej pralni”, gdzie całymi rodzinami w słoneczne letnie dni urządzano prania, głównie białej pościeli. Kobiety prały wtedy na pralkach/tarkach ręcznie, a wielu mieszkańców Kolskiej Starówki nazywało tę łąkę WYBIELARNIĄ. Wypraną białą pościel rozłożoną do wyschnięcia na trawie często polewano konewką wody z rzeki Warty aby lepiej w słońcu wybielała. Woda w rzece Warcie w tamtych czasach była bardzo czysta. Pralki elektryczne „KASIA” czy „SHL” dla wielu mieszkańców Kolskiej Starówki były utopijnym marzeniem. Plażę zlikwidowano, gdy na początku lat 70. XX wieku rzeką Wartą zaczęły spływać nieczystości z łódzkich szamb. Serce się krajało na widok, gdy nurtem rzeki zaczęły spływać piękne okazy śniętych, zatrutych ryb.
Obecnie rozległa łąka tuż za LOK-iem zarosła krzakami wikliny a miejską plażę zorganizowano później, jak się okazało, nad potocznie nazywanym „Kanałkiem”. Jak pamiętam, zazwyczaj w kwietniu, gdy woda w rzece Warcie opadała po wiosennych wylewach, w zagłębieniach na łące, porosłych trawą, wybieraliśmy rękoma przygłuszone małą ilością wody ryby, którym nie udało się przy cofaniu się wylewu ujść do rzeki. Warta bogata była wtedy w niezliczoną ilość ryb i raków. Wtedy, dla wielu z nas, młodych mieszkańców naszego wspaniałego miasta, każde wakacje letnie, ponad 60 lat temu
spędzane nad Wartą były czasem wielu przygód, które do dzisiaj wracają we wspomnieniach.
Na zdjęciach:
- fragment rzeki Warty, gdzie dawniej było dojście do kąpieliska
- fragmenty nadwarciańskiej łąki tuż przy miejskiej plaży, która przed laty służyła jako „wybielarnia”
- na takich pralkach prano ręcznie przed 60-laty brudną pościel
Tekst i foto: Ryszard Borysiewicz