Dodane: 20 Listopad 2023 08:07:13 Opublikował: Piotr Kapalski
Szperając po regale z książkami, natknąłem się na MEDALIONY Zofii Nałkowskiej, a w nich na opowiadanie pt. „Człowiek jest mocny”, którego bohaterem jest kolski Żyd Michał Mordechaj Podchlebnik, uciekinier z niemieckiego Obozu Zagłady KULMHOF w Chełmnie n/Nerem. No tak, przecież opisuje ona wydarzenie z roku 1942 dotyczące naszego Koła. A ja, osobiście, jako kilkunastoletni chłopak, znałem go. Postanowiłem więc wspomnieniem o nim, powrócić do tamtych lat. Lat 60-tych XX wieku.
Przez pewien okres czasu zamieszkiwał na ul. Żelaznej, na Kolskiej Starówce, w budynku naprzeciw starego zabytkowego spichlerza. Znało go wtedy niemal całe ówczesne Koło. 18 stycznia 1942 r. udało mu się zbiec z Obozu Zagłady KULMHOF w Chełmnie n/Nerem. Miał syna Natka, był bardzo ciekawym w łowieniu ryb. Był starszy od nas i „był w porzo…”. A że 60 lat temu od chłopaków z Kolskiej Wyspy nie było lepszych w Kole w wędkowaniu, więc akceptowaliśmy go. To, co pamiętam, nie nosił on rytualnego nakrycia głowy - mycki, jak jego ojciec. Byłem świadkiem, jak zaczepili go jacyś mężczyźni, szarpiąc go. Zostawili go jednak w spokoju, gdy jeden z nich stwierdził… nie bij Żyda, bo się przyda…
Ostatni raz widziałem go wczesną wiosną, to było chyba w 1967 roku przed Komisariatem MO w Kole. To, co słyszałem, zginął w Londynie w jakichś porachunkach. Jego ojciec, Michał Mordechaj Podchlebnik, bohater MEDALIONÓW Zofii Nałkowskiej nie stronił od rozmów z nikim. Często przesiadywał na schodach wejściowych do swojego mieszkania i z każdym z dorosłych porozmawiał. Chlubił się starym motorem „dekawką” z przyczepą jeżdżąc nim po Kole.
Pan Mirosław M. (82 letni dzisiaj) z ul. Broniewskiego w Kole znał go również bardzo dobrze… bo Podchlebnik jeździł często handlując po jarmarkach z moim ojcem, wspomina…. miałem kilkanaście lat jak Podchlebnik za zgodą mojego ojca brał mnie na jarmarki a ja pilnowałem mu jego geszeftu i za to częstował mnie pajdą chleba posmarowaną gęsim smalcem… potrafił kupić np. cielaka, konia czy krowę na jarmarku i zaraz po jakimś czasie sprzedać je na tym samym jarmarku ze znacznym zyskiem… to co słyszałem, w 1968 roku wybył on do Izraela.
Michał /Mordechaj Podchlebnik zaraz po wojnie w 1945 r. wyjechał na krótko z Polski, wkrótce jednak powrócił do Koła już jako główny świadek gehenny obozu zagłady w Chełmnie n/Nerem, w toczącym się procesie obozowych oprawców z SS. Zmarł on w Izraelu w 1985 roku. Przeżył 78 lat. O niezwykle bogatej historii życia kolskiego Żyda Michała Mordechaja Podchlebnika możemy dowiedzieć się z wielu opracowań, m.in. z „Przybysze z zaświatów” Bartłomieja Grzanki oraz z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej.
Inną dobrze znaną mi rodziną kolskich Żydów zamieszkałą 60 lat temu w Kole przy ul. Wschodniej na Kolskiej Starówce była rodzina Zylberbergów, która po 1968 roku wyemigrowała do Palestyny. Mieli troje dzieci. Pamiętam ich imiona najstarsza była Manie, potem Salcia no i Wojtek, mój rówieśnik, z którym się przyjaźniłem. Zginął on wkrótce podczas konfliktu Izraelsko-Egipskiego na przełomie lat 60 i 70 tych XX wieku. Natomiast grób jego ojca Haima Ziel Zylberberga (zmarł 16.12.1958 r.- 71 lat, z płyty nagrobnej) znajduje się na cmentarzu wojennym w Kole.
Skarbnicą wiedzy o Kolskich Żydach był Eliasz Zajdel zmarły kilka lat temu w Goteborgu, w Szwecji. Często przyjeżdżał do Koła. W budynku w którym zamieszkiwał Michał Podchlebnik istniejącym do dzisiaj, zamieszkiwała w latach 60-tych również i romska rodzina, która była znaną nie tylko w Kole, jako wysokiej klasy kotlarze. Nazwiska tej rodziny nie pamiętam. Z jej usług korzystała nawet Huta Aluminium w Koninie. Dodatkowo parała się ta rodzina sprzedażą wykonanych przez siebie patelni, do użytku domowego.
Tekst i foto budynku oraz płyty nagrobnej: Ryszard Borysiewicz
Foto postaci Podchlebnika: archiwalne.