Dodane: 01 Grudzień 2023 08:41:04 Opublikował: Piotr Kapalski
Niewielu już chyba ze starszych mieszkańców Koła pamięta jak, głównie na ulicach Kolskiej Starówki, przy metalicznym odgłosie gongu (uderzaniem młotka o metalową sztabę) starszy pan zapraszał każdego do naostrzenia stępionego sprzętu domowego. Wracam tu pamięcią do postaci pana Jana Kelnera z ul. Poniatowskiego w Kole. Bo o nim to moje wspomnienie.
Mieszkał on w sąsiedztwie dawnego Baru ZACISZE. W swoim fachu ostrzenia, był on mistrzem nad mistrzami. Oznajmiał każdego dnia mieszkańcom kolskiej ulicy, że gotów jest za drobną opłatą naostrzyć, czy to stępiony nóż kuchenny, czy też i nożyczki, tasak do mięsa a bywało, że naostrzył nawet i niejedną siekierkę. To co pamiętam, za usługę naostrzenia np. scyzoryka czy jakiegoś drobnego narzędzia brał 2 zł, noża stołowego, nożyczek i noża od maszynki do mielenia mięsa „rybaka” – monetę 5 zlotową a za tasak kuchenny, czy siekierkę „Kościuszko” – monetę 10 zlotową.
Ustawiały się do niego nawet kolejki mieszkańców Kolskiej Starówki a także i spoza niej. Dla nas, wtedy kilkuletnich chłopaków z wyspowej części Miasta Koła, była to jedna z nielicznych ciekawostek, jakie do dzisiaj utkwiły w mojej pamięci, sprzed ponad 60 laty. Pan Jan Kelner był stałą postacią niezwykle ciekawego kolskiego pejzażu w latach 50 tych i 60-tych XX wieku, czy to dawnego Placu PZPR, Placu Bohaterów Stalingradu czy też i innych staromiejskich ulic a nawet i tych spoza rzeki Warty.
Dziękuję pani Julii Kelner, wnuczce Władysława Kelnera, brata Jana Kelnera, za informację o swoim wujku Janie.
Tekst: Ryszard Borysiewicz
Foto: monety PRL z roku 1959 - Ryszard Borysiewicz
Foto: pan Jan Kelner ze swoim warsztatem na dawnym pl. PZPR – zdjęcie archiwalne