Strona ta wykorzystuje cookies 🍪 W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".
tel. 63 27 20 810 lub 63 26 27 503  um@kolo.pl  |  3 Lipca 2024 r. Imieniny: Anatola i Jacka

Dziś prawdziwych cyganów już nie ma - spacerkiem po dawnym Kole

Dodane: 11 Grudzień 2023  07:51:47   Opublikował: Piotr Kapalski
Tabor cygański w drodze, na zdjęciu z 1961 r. z Muzeum Etnograficznego w Tarnowie
Zapewne jeszcze wielu z nas, mieszkańców Koła, pamięta grupki kobiet na kolskich ulicach, ubranych w niezwykle barwne stroje, proponujące powróżenia napotkanym przechodniom za jakąś niby drobną „początkowo” opłatą.

Niemal każdego dnia, spotkać je było można w okolicy dawnej Restauracji WARSZAWSKA przy ul. Sienkiewicza jak i w okolicach dawnego dworca PKS przy ul. Toruńskiej. Czasami i na Kolskiej Starówce. Niejedna osoba dała się skusić na zapewnienia .... Cyganka prawdę ci powie, czeka cię wielka miłość i wielkie pieniądze…. niezwykle kuszącą propozycję o tym, co czeka ją w przyszłości. Co poniektórych, jak się później okazało w domu, sporo to kosztowało. Zazwyczaj brakowało jakichś dokumentów, czy portfela z pieniędzmi. A i wróżby oraz przepowiednie dla niemal wszystkich bywały płonne. Tych barwnie ubranych kobiet na kolskich ulicach już nie spotkamy. Czy nam ich obecnie brakuje? Odpowiedzmy sobie sami.

To był rok 1960 .Uczęszczałem do klasy 4 b Szkoły Podstawowej nr 1 w Kole. Wychowawcą była pani Zapędowska. Pamiętam, jak w końcu września do naszej klasy przypisano dwóch młodych romskich chłopców (Cyganów). Wiosną, chyba w kwietniu następnego roku, zniknęli z naszej klasy. Jak się okazało byli to bracia zamieszkali czasowo wraz ze swoimi rodzinami na Pl. Bohaterów Stalingradu 10, w sąsiedztwie, gdzie i ja mieszkałem pod nr 9. Zapamiętałem imię jednego z nich, było mu na imię Tonio. Nastała zima. Zaprzyjaźnił się ze mną, bo ja miałem sanki, a on nie. Wielką radość sprawiało mu zjeżdżanie na nich z wałów przeciwpowodziowych, bo innych „górek” na Kolskiej Starówce nie było. Pamiętam, jak namówił mnie na bieganie boso po śniegu. Wtedy, każdego roku zimą, nigdy śniegu nie brakowało a i mrozy były tęgie. Wspominam to bose bieganie po śniegu, w tajemnicy przed rodzicami, jako niezwykłe wspaniałe uczucie, które zapamiętam do końca swojego życia. Tonio często bywał u nas w domu i moja mama Walentyna, za każdym razem dokarmiała go. Obdarowała go również i odzieżą. Za to on opowiadał nam, pijąc gorącą herbatę i wcinając kanapki o swoim życiu w taborze cygańskim. Wspominał o 4-letniej Cygance Ewie Głowackiej z ich taboru, która w lasach w okolicach Osieka Małego nieszczęśliwie śmiertelnie poparzyła się przy ognisku, podczas postoju ich taboru wiosną w 1958 r. (z napisu na jej nagrobku na Cmentarzu Parafialnym w Kole). Mając w pamięci dawną przyjaźń z Toniem, jej grób odwiedzałem przy każdej okazji przez kolejne minione lata zapalając znicze. Obecnie tego grobu już nie ma w Kole. To co mi wiadome, rodzina po ekshumacji przeniosła jej zwłoki do Krotoszyna.
 
Wiosną Cyganie opuszczali Koło. Już potem Tonia nie widziałem. Ogromną naszą ciekawość wzbudzały ich konne domy na kołach, niezwykle bogato rzeźbione i barwne. Przez okres zimy, to co pamiętam, taki wóz cygański przynajmniej jeden, obłożony lustrami, zaparkowany był na posesji pana Rybarskiego przy pl. Boh. Stalingradu na Kolskiej Starówce (tak wtedy wiedzieliśmy) a wjazd na posesję był od ul. Asnyka.
 
Już wczesną wiosną, na błoniach tuż za mostem, w sąsiedztwie ul. św. Bogumiła formował się taki cygański tabor przed wyruszeniem „w świat”. Tylko Cyganie wiedzieli gdzie. Pamiętam palone ogniska, tańczących i śpiewających Cyganów a także skoczną grę lub smętne zawodzenie ich skrzypiec. Miałem okazję zobaczyć to z bliska, z racji przyjaźni z Toniem. Zapewne było to dla mnie wyzwaniem, że i ja wkrótce zainteresowałem się grą na skrzypcach.
 
W późniejszych latach zamieszkiwali oni już na stałe decyzją władz PRL w różnych miejscach w Kole. A obecnie ? Cóż. Dziś Prawdziwych Cyganów Już Nie Ma.
 
PS. Wspomniałem w swoim poprzednim felietonie pt.” Uciekinier z Kulmhof” o Romie zamieszkałym w Kole przy ul .Żelaznej w sąsiedztwie istniejącego starego spichlerza. Nazywał się Kwiek. Pochodził ze znanego od wielu, wielu laty rodu kotlarzy. A także i co mnie zaciekawiło z Rodu Królewskiego Kwieków. Z jego rodu Janusz Kwiek był koronowanym na Króla Cyganów w 1937 r.
 
Tekst: Ryszard Borysiewicz
 
Foto archiwalne: Podobny jak ten z Koła tabor cygański w drodze, na zdjęciu z 1961 r. z Muzeum Etnograficznego w Tarnowie, gdzie znajduje się jedyna w Europie ekspozycja poświęcona kulturze i historii Romów.

Blog Burmistrza
Miasta Koła

Kalendarium wydarzeń

Strona stworzona przez F&A MEDIA