TAK, TAK... i w mieście Kole dobre 65 lat temu, a mało kto o tym teraz wie, swoje usługi świadczyła Publiczna Łaźnia Miejska przy ul Sienkiewicza. W miejscu, gdzie obecnie jest Kebab Turecki (narożnik ul. Sienkiewicza i Włocławskiej – dawniej była to ul. Kasztanowa).
Taka miejska łaźnia funkcjonowała do schyłku lat 60-tych, do czasów, jak zaczęły w Kole powstawać pierwsze bloki mieszkalne. A zarządzała nią Usługowa Spółdzielnia Pracy w Kole z siedzibą przy ul Kajki, na Kolskiej Starówce. Łaźnia cieszyła się ogromną popularnością. Prawie każdy z mieszkańców naszego miasta widział się wtedy przynajmniej w sobotę porządnie umytym, a nie ochlapanym w domowej misce, czy jakiejś ocynkowanej wanience. Miejska łaźnia świadczyła o pozycji miasta i jego mieszkańców.
Podobnie jak w starożytnych rzymskich łaźniach, gdy spotykano się w oczekiwaniu na kąpiel porozmawiano, zapalono wspólnego papierosa. Wtedy jeszcze publicznie można było palić, a i wypić także. Zakłady pracy dbając o zdrowie i czystość załogi, fundowały swoim pracownikom bilety do łaźni na gorące kąpiele. Na dole kąpali się mężczyźni a w górnej części łaźni kobiety. Czasami trzeba było czekać dość długo na swoją kolej do kąpieli, która trwała nie dłużej jak do 30 minut - bo obsługa łaźni ponaglała kąpiących się i budziła co poniektórych przyśniętych. Bilety kąpielowe były w cenie po 3 i po 5 zł. Te tańsze to dla dzieciaków. Po takiej kąpieli, my, dzieciaki ze Starówki, szliśmy do Baru Mlecznego przy ul. Toruńskiej na wyśmienite naleśniki z serem, po 2,50 zł za 3 sztuki. Były super. A my wracaliśmy do domów na WYSPIE wtedy i wykąpani, i syci.
Tekst i foto: Ryszard Borysiewicz
Foto: w takich ocynkowanej wannie i w balii (były również i drewniane balie) dawno, dawno temu robiono domowe pranie, a dla higieny, rodzinne kąpanie.