Dodane: 20 Styczeń 2025 08:25:35 Opublikował: Piotr Kapalski
Wielu starszych mieszkańców Kolskiej Starówki pamięta jeszcze, jak kilka razy w roku jej ulice, podwórka i ogrody były zalewane wezbranymi wodami rzeki Warty. Zdarzało się to niemal o każdej porze roku. Jeszcze 60–70 lat temu niespokojny nurt Warty porównywano do rzek górskich.
Gdy w latach 70. i 80. XX wieku uruchomiono Zalew Jeziorsko, zagrożenia powodziowe dla Koła zniknęły. Mimo to później rzeka Warta niespodziewanie zagroziła miastu i okolicznym miejscowościom, ukazując swoją moc.
Aby uspokoić rwący nurt Warty, na początku lat 60. utworzono Nadzór Wodny nad jej kolskim odcinkiem. Przy ul. Starowarszawskiej 15 wybudowano siedzibę Nadzoru, a kierownictwo powierzono Józefowi Tuszyńskiemu. Zamieszkał tam z żoną Ireną, synem Marianem oraz córkami Wiesławą i Barbarą.
Jeszcze przed drugą wojną światową, w latach 30. XX w., Józef Tuszyński zdobył kwalifikacje zawodowe w Państwowym Zarządzie Wodnym w Koninie. Podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku brał udział w obronie Warszawy, gdzie został ranny. W 1945 roku ponownie podjął pracę w swoim zawodzie jako nadzorca wodny. W Kole nadzorował prace przy regulacji rzeki Warty, wzmacnianiu jej brzegów, budowie tam oraz pogłębianiu koryta.
Swojego ojca Józefa Tuszyńskiego wspomina jego córka Barbara Grenda: „Ojciec był niezwykle aktywny w swojej pracy, współpracował z Zespołem Melioracji przy usuwaniu zagrożeń zalewowych pól i łąk. Łodzie i motorówki, którymi dysponował, służyły również do poszukiwań osób zaginionych w rzece. Brał czynny udział w ratowaniu i niesieniu pomocy poszkodowanym podczas częstych wtedy powodzi. W Kole pełnił również funkcję obserwatora Instytutu Hydrologiczno-Meteorologicznego; jego zadaniem było podawanie stanu wody na Warcie w Kole z wodowskazu na filarze mostu. Był człowiekiem niezwykle przyjaznym, spokojnym i lubianym, a pomagał ludziom, jak tylko potrafił — czy to darując drewno na opał, produkty rolne, czy obdarowując dzieci na Kolskiej Starówce słodyczami lub cytrusami. Był znanym w Kole społecznikiem, szczególnie zaangażowanym w udzielanie pomocy, gdy ktokolwiek się do niego zwrócił o pomoc. W 1973 roku tata przeszedł na emeryturę, zmarł 15 lipca 1982 roku. Za życia został odznaczony Krzyżem Walecznych, Odznaką Grunwaldu, Medalem za Warszawę, Medalem Zwycięstwa i Wolności, a także wieloma dyplomami i listami gratulacyjnymi. Zachowało się po nim wiele pamiątek.”
I ja wtedy, jako młody chłopak osobiście znałem pana Józefa Tuszyńskiego, może dlatego, że miał nadzwyczaj urodziwe córki, Wiesławę i Barbarę, ale zapewne i dlatego, że często z chłopakami z Wyspy korzystaliśmy z licznych barek na rzece podczas kąpieli w Warcie.
PS. Dziękuję pani Barbarze Grenda za wspomnienia o swoim ojcu, Józefie Tuszyńskim, oraz za udostępnienie rodzinnych zdjęć i dokumentów.
Tekst opracował: Ryszard Borysiewicz