15 lat temu, a dokładnie 1 września rozpoczął pracę kościelnego w kolskiej Farze pan Henryk Kozajda, zamieszkały w Kole. W tym miesiącu obchodzi więc maleńki Jubileusz. Praca kościelnego nie jest łatwa. Trzeba być obowiązkowym i punktualnym. Nie ma mowy o tym żeby nie przyjść do pracy. Czasem Pan Henryka zmorze choroba więc dzwoni do księdza proboszcza o konieczne zastępstwo.
– Kiedyś gdy dzwony dawały znać wiernym o zbliżającej się Mszy św. czy innym nabożeństwie musiałem być pół godziny przed uroczystością – wspomina Pan Henryk – ciągnęło się tą linkę aby rozkołysać dzwony. Czasem to odciski nawet miałem. Dziś to mam wygodę. Jest nowa dzwonnica, wystarczy nacisnąć guzik i dzwony biją. Najtrudniej kołysze się dzwon „Józef”. Nie wiem czy jest zazdrosny o to, że proboszcz nosi też to imię? (żartuje).
Popularny pan Henio służy także do Mszy św. Zdarza się to najczęściej w czasie przerwy letniej, kiedy ministranci są na wakacjach. Poza tym do obowiązków kościelnego należy rozprowadzenie prasy katolickiej w tym ”Przewodnika Katolickiego”. Musi pamiętać także o tym żeby nie zabrakło ziół do okadzania ołtarza, komunikatów, no i oczywiście wina mszalnego. Najgorsza jest zima, gdy spadnie śnieg. Wtedy Pan Kozajda bierze łopatę i toruje ścieżki dla uczestników Mszy św. Bardzo ceniony jest przez ministrantów. Najlepiej w ich posłudze orientuje się Pan kościelny i często wyznacza do czytania najlepszych lektorów. – Jest trochę pracy – mówi – najwięcej to przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą. Ostatnio w czasie wakacji, kiedy księża byli na urlopach proboszcz prosił mnie o zbieranie datków na tace, oczywiście nie odmówiłem.
Żaden ślub, chrzciny lub pogrzeb bez kościelnego nie odbędzie się. Zdecydowałem się służyć Bogu więc to robię bez żadnych dyskusji.
Pan Henryk Kozajda jest kolaninem, posiada 3 synów którzy też byli ministrantami. Mimo tego, że przekroczył już sześćdziesiątkę trzyma się dziarsko, i jest naładowany humorem.
– Pan kościelny jest moją prawą ręką – mówi ks. kanonik proboszcz Józef Wronkiewicz – nie wyobrażam sobie życia Parafii bez Jego posługi. Parafia potrzebuje kościelnego, a On potrzebuje Parafii.
– Praca ta sprawia mi dużą przyjemność, bo służę Bogu. Ksiądz proboszcz nie ma do mnie żadnych uwag. Myślę, że doczekam tutaj emerytury. A jak zdrowie pozwoli to jeszcze będę kościelnym – powiedział Jubilat.
mc