Strona ta wykorzystuje cookies 🍪 W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".
tel. 63 27 20 810 lub 63 26 27 503  um@kolo.pl  |  6 Marca 2025 r. Imieniny: Agnieszki i Róży

MARIAN KRZACZEK - spacerkiem po dawnym Kole

Dodane: 25 Luty 2025  12:55:27   Opublikował: Piotr Kapalski
Na zdjęciu widać mężczyznę w krótkich spodenkach stojącego obok roweru górskiego na szutrowej drodze. Ma na sobie białą koszulkę. Tło przedstawia podmiejską okolicę z elementem budynku i roślinnością. Zdjęcie ma lekko wyblakłe kolory.
Od dzieciństwa pasją Mariana Krzaczka – rocznik 1947, mieszkańca Kolskiej Starówki, był rower. Z zawodu mechanik, żonaty. Wielokrotnie, bez względu na pogodę, pokonywał rowerem trasę Koło – Kołobrzeg i z powrotem oraz krótsze, po województwie konińskim i poznańskim, a także w okolice Lublina, Zamościa oraz Hrubieszowa.

Rower, jak sam przyznawał, pozytywnie wpływał na poprawę jego zdrowia. A było już z nim bardzo kiepsko. Chcąc uczcić swoje okrągłe 50 urodziny pokonał w 9 dni na swoim „góralu” trasę 1050 km z Koła do Stuttgartu (Niemcy). Dziennie przejeżdżał 160 km. Dotarcie do Stuttgartu rowerem od dawna było jego marzeniem. Tu przecież pracował, tu miał wielu swoich znajomych i przyjaciół. Z każdego pokonanego odcinka, były i górskie, dzwonił do domu, do żony Zofii, która jak tylko mogła, podtrzymywała go na duchu. Drogę powrotną do Koła również pokonał rowerem, jednak gdy do Stuttgartu na całej trasie świeciło słońce, to z powrotem przez ponad 1000 km padał deszcz, czasami ulewny. Przed domem w Kole witała Mariana szampanem cała jego rodzina.

Planował w 2000 roku dotrzeć rowerem do Moskwy, to ponad 1200 km. Sam mi o tym wspominał, chcąc tym samym uczcić nowe tysiąclecie. Nie udało mu się. Problemy zdrowotne, przed którymi uciekał na rowerze, przekreśliły ten zamiar. Po ciężkiej chorobie zmarł 1.04.2011 r. Tuż przed śmiercią zadecydował powierzyć swoje ciało Klinice Medycznej w Białymstoku do badań naukowych. Osobiście znałem Mariana Krzaczka z ul. Grodzkiej. Wielokrotnie spotykaliśmy się, czy to przypadkowo na ulicy, czy umówieni. Chętnie opowiadał o swoich zaliczonych rowerem trasach, o swoich planach, szykując się na tę najważniejszą trasę jego życia, do Moskwy. No cóż, nie wyszło mu. Za to zachowało się o nim wiele pozytywnych wspomnień jako o człowieku otwartym na ludzkie problemy.

Pani Zofia Krzaczek, żona śp. Mariana, wspomina go jako wspaniałego człowieka, dobrego męża i ojca ich dzieci: "Jako mieszkaniec Starówki uwielbiał ją, czuł się tu najlepiej. Był również niezwykle aktywnym człowiekiem, jeździł na rowerze, biegał. Zajął nawet trzecie miejsce w 1. Mistrzostwach Polski Weteranów w 1987 roku podczas Biegów Warciańskich na 10 km i zanim dopadła go nieuleczalna choroba, wsiadł na rower, zaliczając dalekie trasy, o których wielokrotnie wcześniej wspominał. Zabierał na trasy ze sobą flagę miasta Koła. A w sumie, jak kiedyś rozmawialiśmy jeszcze za jego życia, przejechał swoim rowerem ponad 15 tysięcy km".

Foto i tekst: Ryszard Borysiewicz

Blog Burmistrza
Miasta Koła

Kalendarium wydarzeń

Strona stworzona przez F&A MEDIA