Jubileusz 10-lecia działalności obchodzi w tym roku Stowarzyszenie Turystyki i Rekreacji Wodnej „Przystań”. Przez tę dekadę pasjonatom sportów wodnych udało się wybudować przystań, zakupić kilkadziesiąt kajaków, przepłynąć 11 rzek. Ale przede wszystkim, udało im się reaktywować tradycje kultywowane niegdyś przez Kolskie Towarzystwo Wioślarskie i zachęcić do aktywności w tej dziedzinie rzesze kolan. A to bezcenne osiągnięcie. Do swych szeregów zapraszają wszystkich chętnych, a szczególnie „zakręconych” społeczników.
Wierzyć się nie chce, że już minęło 10 lat, odkąd grupa pasjonatów z zapałem i determinacją organizowała pierwsze spływy. W tamtym czasie turystyka kajakowa w Polsce nie była tak rozwinięta, jak obecnie. - Działaliśmy jako UKS od 1 grudnia 2003 roku do marca 2006 r., od tego czasu jako Stowarzyszenie Turystyki i Rekreacji Wodnej „Przystań”– podzielił się z nami wspomnieniami prezes zarządu Mariusz Skurzyński. - Co się działo przez te 10 lat? Zaczynaliśmy od zera, cieszyliśmy się, gdy udało się kupić pierwszy kajak, później było ich 5, a obecnie mamy ich już kilkadziesiąt, w tym czasie udało się pobudować przystań, co wymagało dużego nakładu pracy naszych członków. Wielu twierdziło, że to się nie uda, nie ma sensu się angażować, 10 lat temu w Polsce turystyka kajakowa nie była dość rozwinięta.
Teraz w „Przystani” działa 50 osób. Zaczynali jako grupa 15 pasjonatów chcących nawiązać do tradycji Kolskiego Towarzystwa Wioślarskiego, rozwiązanego w latach 50-tych ubiegłego stulecia. Dochodzili nowi członkowie, inni rezygnowali z uczestnictwa. Co roku organizują wiele różnych spływów krótkich, jednodniowych i zazwyczaj jeden tygodniowy, podczas którego pokonują od 140 do 200 kilometrów. Pływali po rzekach na Kaszubach, Mazurach, przebyli szlak Jana Pawła II, zobaczyli Kanał Augustowski, znają już Obrę, Wdę, Brdę, Słupię, Drawę, Wartę, długo by wymieniać. Obecnie uprawiają bardzo popularny w Polsce sport, po Czarnej Hańczy pływa tysiące kajaków. Zapytany dlaczego, prezes odpowiedział: Poznaje się przepiękne tereny, często dzikie, to widoki, jakich nie da się obejrzeć inaczej, niż z rzeki, bardzo dobrze się wypoczywa.
Członkowie stowarzyszenia mają wiele marzeń. Chcieliby doposażyć organizację, nabyć własny sprzęt asekuracyjny – łódkę poruszającą się za spływem. Poznać jak najwięcej rzek, nie tylko w Polsce. Popływać po wodach Chorwacji. W lutym przyszłego roku spotkają się na pewno na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym. - Mam nadzieję na nowy, „młody” zarząd – dodał rozmówca. – W naszych szeregach pojawia się coraz więcej młodych ludzi, to pocieszające, bowiem na nich opieramy przyszłość. Jest grupa 16-25-letnich bardzo aktywnych pasjonatów, wymyślają „trudne” rzeki w naszej okolicy, o niektórych niewielu wie, w przyszłym roku planują przepłynąć Wisłę w jakiejś intencji.
Każdy może dołączyć do stowarzyszenia i spędzać miłe chwile na wodzie. Już działający najchętniej widzieliby w swych szeregach ludzi „zakręconych społecznie”, którzy nie tylko pragną wypoczywać na rzece, ale którym także chce się dbać o sprzęt i działać społecznie.
Nie tylko przez wzgląd na jubileusz 10-lecia działalności, życzymy realizacji planów i marzeń a także wielu sił i samych przyjaznych rzek.