„Honor na bruku, czyli załamanie kariery Edwarda Rydza-Śmigłego” – taki był temat prelekcji wygłoszonej przez reżysera i historyka Dariusza Marka Srzednickiego w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Kole.
Dariusz Marek Srzednicki jest autorem około dwudziestu filmów dokumentalnych dotyczących dwudziestolecia międzywojennego oraz problematyki zbrodni radzieckich popełnionych w Polsce; również scenarzystą i reżyserem kilku przedstawień teatralnych i teatralno-plenerowych, między innymi „Nasza konstytucja”, „Tajemnice życia Ziuka i Józefa” (premiera w stolicy w 2002 r.) oraz „Marszałek z pejzażem miasta w tle”. Jeszcze w czasie studiów uniwersyteckich, w latach osiemdziesiątych, publikował w periodykach ogólnopolskich i prasie codziennej artykuły propagujące niepopularnego w ówczesnej historiografii Józefa Piłsudskiego i okres dwudziestolecia międzywojennego. Jest doktorantem historii, związanym z Telewizją Polską. Prowadzi odczyty publiczne poświęcone dwudziestoleciu międzywojennemu, wygłaszane poza granicami kraju. Skąd takie zainteresowania? - Po ukończeniu studiów historycznych zostałem doktorantem na uniwersytecie, gdzie zajmowałem się XX-leciem międzywojennym, jak kończyłem studia ten okres był jeszcze kontrowersyjny, historycy związani z innym systemem negowali wartości tego czasu, a ja rozpocząłem swoją przygodę z weryfikacją XX-lecia, napisałem w 1991 roku książkę „Czas zweryfikowany” analizując ten przedział. Jako filmowiec często do niego powracałem – wyjaśnił Dariusz Marek Srzednicki.
Odsłonięcia pełni życiorysu Edwarda Rydza-Śmigłego podjął się gość książnicy podczas spotkania z kolskimi czytelnikami. Przedstawił mało znane wydarzenia z życia tej postaci. Jego dzieciństwo, walki o niepodległość Polski, miłość do jednej kobiety, sukcesy, błyskawiczną karierę w II RP, śmiałą ucieczkę z miejsca internowania i tajemniczą śmierć. - Edward Rydz Śmigły jest postacią w Polsce słabo identyfikowalną, od wielu lat jego życiorys jest modyfikowany, historiografia PRL-owska ukazywała go jako osobę „pozbawioną talentów”, jak przegranego wodza, postać tragiczną, ale raczej w znaczeniu „nieudacznika” – kontynuował prelegent. - Taki jego wizerunek przetrwał do dziś, nad czym ubolewam. PRL krytykował cały obóz piłsudczykowski, po 1989 r. kiedy zweryfikowano pozytywnie postacie tego okresu, Edward pozostał poza marginesem tej weryfikacji i nadal drzemie w społeczeństwie taki mit wodza przegranego, postaci niepozytywnej. Edwarda Rydza-Śmigłego możemy nazwać postacią kontrowersyjną, jednak Ci, którzy znają dokładnie jego życiorys, którzy zagłębili się w historię jego życia odbierają go pozytywnie. Nie chcę narzucać swego zdania, gdyż nie o to chodzi w edukacji czy publicystyce, niemniej dla mnie jest to postać na wskroś pozytywna i przede wszystkim tragiczna, gdyż nadal pokutuje mit wodza nieudacznika, co jest krzywdzące. Tak się w historii zdarza, że nieproporcjonalnie rozkładają się sympatie, jednych kochamy bez powodu, innych nie znosimy, także nie wiedząc za co.
Zapytany o własne sympatie gość przyznał, że z tego czasu najbardziej podziwia Józefa Piłsudskiego, wielkiego męża stanu, także w PRL-u deprecjonowanego i eskalowanego. Nazwał go postacią, która zdarza się całym narodom raz na przestrzeni kilkuset lat.