W piątek 15 czerwca 2012 roku, w eskorcie policji z pod Szkoły Podstawowej Nr 2 w Kole wyruszył rajd rowerowy uczniów klasy 2a oraz ich rodziców. Miejscem docelowym był jednodniowy biwak w Gospodarstwie Agroturystycznym „Osada Babia Góra”, państwa Agaty i Artura Berdzińskich w Lubinach, gdzie rozbiliśmy cztery duże dziesięcioosobowe namioty.
Pomysłodawcą i organizatorem całego przedsięwzięcia była wychowawczyni klasy 2a, pani Małgorzata Śniegocka. Cała impreza mogła dojść do skutku dzięki pomocy i ogromnemu zaangażowaniu wszystkich rodziców. Jak połączyć przyjemne z pożytecznym?
Po przejechaniu 10 km, czekał na nas przygotowany przez właścicieli posiłek. Karkówka z grilla, spożywana w cieniu ogromnych, starych, skręconych, dwóch wierzb wszystkim bardzo smakowała. Po posiłku poszliśmy do rozbitych dzień prędzej namiotów. Trzeba było przygotować sobie łóżko, wyjąć koce, śpiwory, poduszki. Każdy namiot został specjalnie ozdobiony fotografiami roślin i zwierząt występujących w tej okolicy. Cztery namioty i cztery grupy: polne kwiaty; drzewa; ptaki i trawy. Wszystkie przyrodnicze pomoce dydaktyczne przygotowała pani Magdalena Kurzawińska, nauczycielka Gimnazjum Nr3 w Kole, opiekun a zarazem jeden z rodziców. Dzięki tym fotografiom, łatwiej było dzieciom szukać i rozpoznawać wszystkie okazy przyrody. Po krótkim odpoczynku zaczęły się podchody, w których brali udział wszyscy uczestnicy biwaku, czyli dzieci i rodzice. Podzieliliśmy się na dwa zespoły. Drużyną uciekającą i przygotowującą poszczególne zadania były „dziewczyny”. Natomiast drużyną ścigającą i szukającą zadań, które musieli wykonać –„chłopcy”. Rodzicom przypomniały się ich młode lata, a dzieciom ta nowa zabawa bardzo się spodobała. Jednym z zadań było zbieranie przez „chłopców” podczas całej trasy polnych kwiatów, z których później mieliśmy wykonać wianki. Okazało się, że lepiej wychodzi im kupno bukietu w kwiaciarni. Po zakończeniu podchodów wszystkie „dziewczyny” musiały śpieszyć z pomocą, w dokończeniu tego zadania, żeby można było upleść wianki, które ozdobione świeczkami, o zmroku puszczaliśmy na wodę. W ten sposób poznaliśmy obrzędy, które towarzyszą obchodom powitania lata podczas Nocy świętojańskiej. Kolejny punkt programu to ognisko i pieczenie kiełbasek oraz ziemniaków w popiele. Dzieci śpiewały piosenki, żaby kumkały w stawie, boćki klekotały w gnieździe a sowy hukały. Gdy zapadł pełny mrok zaczął się bieg za świetlikiem. Muszę powiedzieć, że co niektórzy mieli duszę na ramieniu. Ale, od czego są rodzice? Za rękę z mamą lub tatą nic nie jest straszne, za to, jakie ekscytujące! Świetlik został osaczony i złapany. Po tak napiętym dniu trzeba było się w końcu położyć spać. Pierwsza w życiu noc pod namiotem, tylko ze swoimi koleżankami i kolegami. Ale fajnie! Jeszcze długo było słychać nocne rozmowy.
Jak wszyscy wiedzą, trwa Euro 2012. Pomimo młodego wieku moi uczniowie, zwłaszcza chłopcy bardzo kibicują naszej drużynie. Chyba mieli piękny sen-mecz ostatniej szansy: Polska-Czechy.
Godzina 4 rano na pobliską łąkę wybiega dwóch zawodników i rozgrywają swój życiowy mecz biwakowy. Nic im nie przeszkadzało, ani poranna rosa, ani przemoczone spodnie, które wyrozumiali rodzice suszyli przy nadal palącym się ognisku. Jak tu nie wspierać młodych zawodników?
Ogólnie dla większości dzieci, ta noc była bardzo krótka. Nie wiem, czy z wrażenia, ale sobota 16. 06., dla niektórych zaczęła się o 5 rano. Pozostali smacznie spali. O siódmej rano, po porannej toalecie zaczęliśmy wspólnie przygotowywać śniadanie. Dziecko, rodzic, ramię w ramię- rzadki widok, ale jaka integracja! Jak smakuje? Po śniadaniu, trzeba było nakarmić zwierzęta. W tym zadaniu pomogli nam właściciele gospodarstwa. Każde zwierzątko musiało coś dostać. A było ich sporo: konie, kozy, świnie, kury, kaczki, gęsi, psy, koty. Nas oczarowały konie- jadły dzieciom z ręki. Po oprzątaniu, zaczęliśmy zwijać namioty, składać łóżka i pakować wszystko na samochód jednego z naszych rodziców. Pole biwakowe zostało dokładnie wysprzątane. Po tak ciężkiej pracy - jakby to powiedział Kubuś Puchatek, należało nam się małe „ conieco”. I tutaj ukłony dla naszych rodziców. Na stoły pod wierzbą wjechały ciasta drożdżowe, rogaliki, babki domowego wypieku- same łakocie. Jednak przygoda jeszcze się nie skończyła. Cały pozostały czas do wyjazdu mieliśmy dokładnie wypełniony. Zaczęły się gry i zabawy sportowe, w których wszyscy uczestniczyli. Wszystkim zabawom sportowym towarzyszyła zdrowa rywalizacja i duża dawka śmiechu. W nagrodę wszystkie maluchy zostały obdarowane skromnymi upominkami zafundowanymi przez sponsorów. Na koniec grill –biała kiełbasa, sałatka z pomidorów, domowy chleb, smalec własnej roboty. Tak posileni mogliśmy wyruszyć w drogę powrotną do Koła. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy! Ale już mamy plany na przyszły rok.
W tym miejscu, jako organizator biwaku, pragnę jeszcze raz podziękować wszystkim rodzicom, którzy przyczynili się do pomocy przy organizacji całej imprezy, druhowi Komendantowi ZHP, oraz właścicielom gospodarstwa Osada Babia Góra.
Źródło: SP nr 2