Lepiej późno niż wcale, mówią uczestnicy zjazdu klas maturalnych 11.1 i 11.2 (rocznik 1963-1964) LO 27, którzy już po raz kolejny spotkali się, by z radością wspominać dawne czasy. Żałują, że przed laty nie rozpoczęli tej przygody, a jednocześnie cieszą się, że doszła ona do skutku i jest kontynuowana.
- Do takiego działania zachęcamy tych, którzy mówią, że nie mają czasu, trzeba się spotykać, to małe święto, naprawdę warto – zapewniali uczestnicy spotkania, a mieliśmy przyjemność rozmawiać z p. Czesławem Oleszkiewiczem, Stefanem Pilaczyńskim, Elżbietą Dziegińską, Jerzym Oblizajkiem, Kazimierzem Jabłońskim i Ewą Nowak. Niewielu maturzystom po tylu latach udaje się doprowadzić do zejścia, a tej grupie przyjaciół z łatwością, odkąd 5 lat temu po raz pierwszy przybyli do restauracji Mieszko, rozpoznali się i bawili do białego rana. Wtedy „zmówili się” na portalu nk, obecnie rozstając się już planują kolejny termin. O sobie mówią, że jest ich nie trzech płaczących, a 30 zadowolonych, wspominających to, co było dobre. Przez lata porozjeżdżali się po Polsce, niektórzy do Koła mają po 300 kilometrów, a mimo to wracają z sentymentem. W gronie dawnych absolwentów zasiada od dwóch lat profesor chemii Marian Marciniak, mieszkający obecnie pod Warszawą, zapamiętany jako surowy wykładowca, dziś przyjaciel. Maturzyści z lat 1963 i 1964 znali się dobrze, bowiem występowali razem w kabarecie. Mają wiele wspomnień, długo wymieniali, kto grał na kontrabasie, kto wyróżniał się w sporcie, kto był najprzystojniejszy, która pani łamała męskie serca. Takie rozmowy i wiele innych wypełniły obecnym cały wieczór, teraz aż do przyszłorocznego spotkania będą korespondować na portalu społecznościowym i telefonować. Bieżący zlot zorganizowali głównie panowie: Czesław Oleszkiewicz, Kazimierz Jabłoński i Jerzy Oblizajek, zaś na przyszły zaprasza rocznik 63, bowiem będzie obchodził jubileusz 50-lecia.