Ta przygoda zaczęła się w 2005 r., kiedy Tomasz Gibaszek wpadł na pomysł zorganizowania imprezy plenerowej na urokliwych kolskich błoniach z udziałem muzyków i motocyklistów. Takie były początki festiwalu bluesowego i zlotu motocyklowego, wydarzeń, których 8. edycję mamy już za sobą, a które w roku jubileuszu miasta zostały wpisane w obchody 650-lecia lokacji grodu nad Wartą.
- Obecnie jest to Festiwal Wolnych Ludzi, ta otwarta definicja powoduje, że choć wciąż prezentowana na scenie muzyka obraca się w kręgu bluesa, jesteśmy bardziej otwarci muzycznie, niedookreśleni – przyznał główny organizator Tomasz Gibaszek, któremu z przygotowaniu festiwalu pomagali współorganizatorzy (wśród nich Urząd Miejski, Starostwo Powiatowe), partnerzy medialni, sponsorzy, sympatycy, społecznicy. – Do takiej pracy potrzeba wielu rąk, kreatywności i finansów, bowiem impreza jest niekomercyjna, a frekwencja uzależniona od kaprysów pogody. Pomysłem na tę edycję były młode kapele, które właśnie w Kole mogą się pokazać ze swoim repertuarem. Tegoroczni wykonawcy to ludzie muzykujący sercem, niekomercyjni, ale grający świetnie!
Piątkowe granie rozpoczęła Blueska, po której sceną zawładnęły 4Szmery (show w stylistyce AC/DC), Moongang, Ashtray. W sobotę pod szyldem Gali „Niebieskich Ptaków” pojawili się Domniemani, Johny Coyote i Roxta. Niestety, pozostali muzycy musieli zrezygnować z występów, bowiem nad Kołem przetoczyła się wielka burza. Jednak atmosfera była tak dobra, że uczestnicy festiwalu bawili się do ostatniej chwili, a plac przed sceną opuścili dopiero wraz z pierwszymi kroplami deszczu. Zwolennicy KBF poza dobrą zabawą widzą drugi wymiar tych spotkań, przepojonych ideą wolności rozumianej nie jako samowola, ale swoboda i naturalna człowiekowi ekspresja życia w różnych jego przejawach.
Z bluesowymi klimatami nierozerwalnie związany jest zlot motocyklowy, organizowany przez Knight Riders Chapter Koło, którego dyrektorem jest Sylweriusz Łukomski. Do miasteczka zlotowego przybyło przeszło 400 maszyn, ale w samej paradzie udział wzięło dwukrotnie więcej motocykli i innych sprzętów, także kilkanaście zabytkowych samochodów i aut terenowych, wozy bojowe. W imprezie uczestniczyły finalistki MISS POLSKI Ziemi Łódzkiej, co przypadło do gustu wielu mężczyznom, fanatycy auto i moto twierdzą, że każda pani pięknie wygląda przy mechanicznym rumaku. Wszyscy byli widzami freestyle na quadach, którym to pokazom nie przeszkadzał deszcz. Szaleństwa na motocyklach szybkich na mokrej nawierzchni nie są bezpieczne, dlatego w przyszłości przegotowywane będą pokazy mieszane. Uczestnicy imprezy chętnie angażowali się w konkurencje zlotowe, na które miło było popatrzeć. Wieczorem, między występami scenicznymi, motocykliści mieli swoje małe święto - mianowanie nowych członków i nadawanie wyróżnień. Pasowanie na rycerzy szos odbywa się kilka razy do roku, zawsze z zachowaniem obowiązujących procedur, w obecności sztandaru, dokonuje go prezydent klubu Krzysztof Białek z Łodzi, gdzie jest główna siedziba Knight Riders Chapter. Kolanie i goście festiwalu mieli niezwykłą okazję zobaczyć, jak dokonuje się przyjęcia w poczet klubu. Nie każdy zostaje rycerzem, najpierw trzeba przebyć drogę giermka, który nie ma prawa noszenia barw, by po rocznym „wykazaniu się” dostąpić tej przyjemności. Miłym akcentem była licytacja obrazu i rzeźby na pomoc dla 7-letniej Amelki, nad którą opiekę od urodzenia sprawuje Chapter z Tarnowa. Pani, która przeznaczyła na ten cel 1 tys. zł. miała też zapewniony przelot balonem, gdyż i takie atrakcje dostępne były na tegorocznym zlocie.
Choć Koło Bluesa Festival i Międzynarodowy Zlot Motocyklowy to imprezy mające niepowtarzalny klimat i będące wizytówką naszego miasta, ze względu na lokalizację są uzależnione od pogody. Jak pokazują ostatnie lata, z aurą, a tym samym frekwencją, bywało różnie, dlatego każda kolejna edycja stoi pod znakiem zapytania. Przyszłoroczna, jeśli dojdzie do skutku, będzie miała jeszcze inną formułę. Organizatorzy planują zaprosić „gwiazdę”…, może „Dżem”?
Zdj. K. Wojtysiak, T. Kwiręg