www.kolo.pl

Orkiestra Dęta OSP w Kole przyzwyczaiła nas do corocznych, wspaniałych koncertów noworocznych. Tegoroczne wydarzenie było równie udane, jak poprzednie...

Rozpoczęciem nowego sezonu artystycznego są Koncerty Noworoczne Miejskiej Orkiestry Dętej OSP w Kole. Ostatni, już 13., był jak zwykle wielkim wydarzeniem muzycznym. Orkiestra zagrała wyśmienicie, uwodząc słuchaczy, a obecność kabareciarza Marcin Dańca była dodatkowym powodem, dla którego miejsce koncertu – po raz pierwszy halę Zespołu Szkół Ekonomiczno-Administracyjnych - wypełniły setki gości.

Orkiestra przyzwyczaiła nas do corocznych koncertów z udziałem gwiazd sceny. Dlatego Koncerty Noworoczne odbywają się przy szczelnie wypełnionej sali, a kilkugodzinna uczta muzyczna mija zaskakująco szybko. W tym roku Orkiestra Dęta OSP znów porwała wykonywaną przez siebie muzyką. Kolorytu dopełniły występy mażoretek. Coroczne muzyczne wieczory mają swoje stałe elementy – podsumowanie rocznej pracy formacji, podziękowania dla muzyków i wspaniałego dyrygenta, podziękowania dla sponsorów. Muzyczną ucztę tradycyjnie kończy Marsz Radetzkiego (skomponowany przez Johanna Straussa (ojca), odgrywany na zakończenie każdego Koncertu Noworocznego w Wiedniu). W ubiegłych latach słuchaczy bawili: Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz, Zbigniew Wodecki oraz Kabaret Rak. W tym roku przed licznie gromadzoną kolską publicznością wystąpił Marcin Daniec.

Artysta przyznał, że występ z kolską orkiestrą nie należy do jego pierwszych kontaktów z OSP, bowiem w młodości sam był strażakiem. Zaproszenie do wspólnego koncertu z orkiestrą dętą przyjął z ochotą, ze względu na 113-letnią tradycję formacji, a już po pierwszej próbie zauważył, że „nasi” grają niewiarygodnie. - Świetnie grają, równo i czysto – powiedział Marcin Daniec, a w ustach artysty z 35-lenim stażem scenicznym, to prawdziwy komplement. Zapytany, z czego się śmieje najczęściej, przyznał, że z brata, sąsiada, księdza, policjanta, polityka i szwagra, a z siebie rzadziej.

Wstęp na koncert był jak co roku bezpłatny. Kto nie był, niech żałuje…