Strona ta wykorzystuje cookies 🍪 W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".
tel. 63 27 20 810 lub 63 26 27 503  um@kolo.pl  |  5 Lipca 2024 r. Imieniny: Antoniego i Marii

Powodzenia Panie Darku!

Dodane: 25 Czerwiec 2021  08:20:39   Opublikował: Piotr Kapalski
Pan Darek stoi z flagą miasta Koła
Nasz rodak, niewidomy żeglarz, relacjonuje kolejną wyprawę:
Kolejna moja Wyprawa, na którą się wybrałem, miała nazwę Spacer po Atlantyku. Podróż rozpocząłem już 27 marca pociągiem z Koła do Gliwic gdzie spędziłem noc, aby rano udać się na lotnisko do Katowic. Dwudziestego ósmego marca postawiliśmy stopy na Fuerteventurze i udaliśmy się do Mariny gdzie oczekiwał na nas jacht Sifu of avon. Dwa dni trwało ogarnianie i zaprowiantowanie jednostki do długiej wyprawy. 30 marca oddaliśmy cumy i wyszliśmy na Ocean obierając kurs na Gdańsk. Zakładaliśmy, ze optymalnie ten dystans pokonamy w 21 dni, niestety nie my rozdajemy karty a Neptun chciał nas ugościć jak najdłużej na Oceanie. Wspomnieć muszę, że wyprawę mieliśmy odbyć w siedem osób, ale niestety dwójka została wykluczona z powodu pozytywnych testów na covid. Tym samym nie mogliśmy sobie pozwolić na niektóre większe szaleństwa, np pakowanie się w mieszanie frontów atmosferycznych wyże z niżem i na odwrót, co wróżyło sztormy, których i tak nie uniknęliśmy. Do tego musieliśmy brać pod uwagę również wpływy i prądy wód oceanicznych. Już w trzecim dniu rejsu wskutek awarii instalacji wodnej utraciliśmy trzy czwarte zapasów wody pitnej. W międzyczasie zdarzały się różne awarie z elektryką.
 
Do Brestu we Francji dotarliśmy po 21 dniach żeglugi non-stop na Oceanie. Tam okazało się, że musimy spędzić siedem dni w oczekiwaniu na zmianę pogody w kanale angielskim, gdzie panował sztorm z wiatrem wschodnim, który nie pozwoliłby nam kontynuować żeglugi w stronę Bałtyku. Po wypłynięciu z portu i upłynięciu trzech i pół mili nastąpiła awaria chłodzenia silnika co zmusiło nas do powrotu do Brestu. Po usunięciu awarii po czterech dniach tj. 1 maja udaliśmy się w dalszą drogę. Kiedy byliśmy w kanale La Manche natrafiliśmy na następny sztorm, który niestety uszkodził nam jeden z żagli, co skutkowało wpłynięciem do kolejnego portu tym razem w Calais Francja. Po wymianie żagla i zregenerowaniu się wyszliśmy dalej w podróż, ale czas niestety uciekał, co spowodowało, iż 7 maja dobiliśmy do portu IJmuidyn w Holandii, gdzie niestety musieliśmy zakończyć nasz Rejs. Duży wpływ na to miały również obowiązki rodzinne i zawodowe. Czas uciekał. Już drogą lądową wróciliśmy do kraju a nasze miejsce na jachcie zastąpiła inna załoga, która po dwóch następnych tygodniach dopłynęła do Gdańska, do celu. Morał z tego taki, iż nie zawsze chcieć to móc. Następne wyzwania przede mną.
 
Gratulujemy! Pomyślnych wiatrów!

Blog Burmistrza
Miasta Koła

Kalendarium wydarzeń

Strona stworzona przez F&A MEDIA