Spotkania władz miasta i delegacji, ze względów zdrowotnych, nie zaszczyciła Zdzisława Rzepka (ps. Wiesia z batalionu "Zośka", pododdział "Miotły"), mieszkanka Koła, która jako 17-letnia dziewczyna uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim.
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez hitlerowców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad 2 miesiące - przez 63 dni powstańcy prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę, której celem było nie tylko wyzwolenie stolicy, ale także niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej.
Każdego roku w Kole, w lokalnym miejscu pamięci gromadzą się władze i delegacje, by oddać cześć bohaterom. Składane są kwiaty i odmawiana jest krótka modlitwa za poległych w obronie ojczyzny.
Tegoroczną uroczystość rozpoczął dyrektor Muzeum Technik Ceramicznych w Kole Tomasz Nuszkiewicz odczytaniem fragmentu wspomnień powstańczych pani Zdzisławy Rzepki: 1 sierpnia mama rano powiedziała do mnie: nie wychodź dziecko dzisiaj, bo miałam straszny sen, że zginęłaś, a ja ciebie szukałam. Moja mama nie wiedziała nic o mojej przynależności do Szarych Szeregów, bo by mi nie pozwoliła na coś takiego. Kiedy zeszła po mleko, ja przygotowywałam się do wyjścia. Jak wracała, usłyszałam jej kaszel i schowałam się w korytarzu, aby mnie nie zobaczyła. Gdy weszła, ja natychmiast wyszłam i prędko pobiegłam do Alej Jerozolimskich na tramwaj. Tego dnia jednak tramwaje jechały z napisami: uszkodzony, zjazd do zajezdni. Wobec tego poszłam na Elektoralną, gdzie był punkt zborny, pieszo. Zajęło mi to sporo czasu. Szef już miał dla mnie przygotowaną torbę z opatrunkami, bluzę wojskową i dwie opaski: jedną Czerwonego Krzyża, a drugą Szarych Szeregów. Od godziny 17.00 zaczęła się strzelanina. Miałam wyznaczone miejsce do opatrunku rannych, a kiedy było trochę ciszej szłyśmy pocztą polową na ulicę Leszno, plac Krasińskich, ulicę Długą. W nocy Niemcy zrzucali na domy bomby zapalające, więc trzeba było je gasić. Zmęczeni wszyscy byliśmy ogromnie. Po pięciu dniach dotarli do nas powstańcy z rozkazem, że wszyscy, którzy noszą broń, muszą przechodzić na Stare Miasto (…).
Delegacje złożyły kwiaty u stóp tablicy pamiątkowej. Zapaliły znicze. Wraz z gospodarzem miejsca, ks. Kanonikiem Eugeniuszem Strzechem, obecni odmówili modlitwę w intencji uczestników Powstania Warszawskiego.
- Spotkaliśmy się przy murach gotyckiej fary, strażniczki naszej tożsamości od ponad 600 lat, Dzięki takim spotkaniom jak dzisiaj i dzięki wam pamięć o powstańcach i poległych nie zaginie – powiedział Burmistrz Miasta Koła Krzysztof Witkowski, dziękując delegacjom, w imieniu swoim i Starosty Kolskiego Roberta Kropidłowskiego, za obecność. Włodarz powiatu nawiązał do pragnienia wolności i samostanowienia, które kierowały powstańcami, wskazując na podobne wartości, o które walczy dziś Ukraina.
Przed dwoma laty Ś.P. Jerzy Przybylski - były burmistrz i zasłużony dla miasta opowiadał, jak odsłaniał tę tablicę na murze świątyni. Mówił wówczas: Pełniłem funkcję zastępcy burmistrza, burmistrz Józef Dużyński przebywał wówczas na urlopie. Osobiście odsłaniałem tablicę upamiętniającą Powstanie Warszawskie. Szczegóły organizacyjne uroczystości ustalaliśmy wspólnie z przedstawicielami kolskich parafii. Dokładnie w 1994 roku inicjatorem powstania tablicy była ówczesna Rada Miejska, gdy burmistrzem miasta była p. Czesława Gutkowska-Kicińska. W czerwcu były wybory i radzie nie udało się wprowadzić zamiaru w życie. Zatem 1 sierpnia władze nowej kadencji dokonały finalizacji przedsięwzięcia. Ówczesny Ojciec Gwardian Rafał zaproponował, by każdego roku organizować w tym miejscu uroczystości patriotyczne upamiętniające wydarzenia. Jeśli dobrze pamiętam, w odsłonięciu tablicy udział wzięło dwoje uczestników Powstania Warszawskiego…